Wtedy, gdy najbardziej potrzebowałam bliskości, zostałam sama. Nie dlatego, że wszyscy zniknęli, ale dlatego, że niektórzy zostali, tylko przestali widzieć. Najbardziej boli odrzucenie, które przychodzi w milczeniu, gdy przestajesz być taka jak wcześniej.
Rak postawił mnie przed koniecznością operacji – histerektomii. Zabieg usunięcia macicy zmienił moje ciało i życie, ale też otworzył nowy rozdział mojej historii.
Po operacji przyszły powikłania. Od tamtej pory mam dwie różne nogi. I one niosą mnie przez życie. Uczą mnie cierpliwości, wyrozumiałości i siły, o jakiej wcześniej nie miałam pojęcia. Codziennie przypominają, że równowaga nie zawsze zależy od tego, co widać na zewnątrz. Asymetria ciała to nie tylko różnica. To również niezwykłość, która potrafi wzruszać, poruszać i nadawać indywidualności. Zaczęłam dostrzegać jej urok – w naturze, w modzie, w sztuce. Zrozumiałam, że nikt poza mną nie uratuje mnie samej. Mogę iść dalej nie dlatego, że wszystko będzie dobrze, ale dlatego, że odzyskałam siebie. To, co we mnie żywe, uratowałam nie przez walkę, ale przez tworzenie.
Malowanie stało się moją terapią – sposobem oddychania, gdy brakowało powietrza. Stało się moim językiem w chwilach, gdy brakowało słów. To właśnie sztuka pomogła mi przetrwać najtrudniejsze momenty i nauczyła mnie zamieniać ból w kolor, a lęk w ruch pędzla. Z czasem malowanie stało się czymś więcej niż tylko osobistym schronieniem. Zaczęło być pomostem między mną a innymi. Tworzę obrazy z historii, które do mnie trafiają. Arteterapia uczy mnie i moich uczestników, że poprzez sztukę można spotkać się z własnymi emocjami, wydobyć je na powierzchnię i pozwolić im się transformować.
Na warsztatach łączę naturę, malarstwo i modę. Pokazuję, jak zamieniać ból w sztukę, jak lęk może stać się ruchem pędzla, a milczenie przestrzenią, która leczy. To prosty, ale głęboki sposób, by znów poczuć, że życie jest po naszej stronie – nawet wtedy, gdy boli.